...aby język giętki... bardzo serio...

7 października 2008

Moim problemem jest to, że nie mam łatwości pisania, nie maluję, nie komponuję, nie tańczę, nie gram na instrumentach... Jednym słowem - nie wyrzucam emocji. Nie wyżywam się. W sytuacjach konfliktowych i stresujących zazwyczaj rozmyślam, analizuję, nabawiam się wrzodów - i czego by nie powiedzieć - cierpię.

Kiedy jestem uczestnikiem w sytuacji, która według mnie nie powinna mieć nigdy miejsca, bo obnaża jedynie naszą słabość, małość, brak szacunku dla innych, kompleksy, zazdrość, zawiść i wszystkie inne okropne cechy - to przez parę dni czuję się jakbym była utaplana w czymś, że powiem wprost - cuchnącym. Czymś, co mnie poniża. Ściąga w dół.

Nie śmiejcie się, proszę, wbrew pozorom jestem wrażliwa i czyjś krzyk mnie po prostu rani. Ja nie umiem po pół godzinie zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Bo się stało. Nie chcę czuć niechęci, a czuję.

Ej, słuchajcie, czuję się do bani...

7 komentarzy:

  1. Anonimowy20:03

    Brittabello, jako, żem ja Gretek świadkiem tej akcji była, przyznaję Ci z pełnym podziwem, że taki hart ducha, jaki zachowałaś, robi wrażenie. Wiem, że całe to focze koryto miłe nie było, dlatego może duchowo wesprze Cię odliczanie i tak trochę optymizmu w Ciebie tchnie :). Pozostało 18 dni roboczych! A jutro, jak wnosi Marcinuz napuścimy na Ciebie Martkę, to już na pewno będziesz się uśmiechała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gretku, jesteś kochana. Dzięki za wsparcie. I bardzo przepraszam, że musiałaś być tego świadkiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. 18 dni, mówisz? Zaczynam odliczanie... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To i ja się ze wsparciem dorzucę. Wiem, że ktoś, kto jeszcze nie zaczął pracy, ma mniejsze oddziaływanie, ale przynajmniej biznesmen!

    Trzymaj się, zioooom!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wsparcie też całymi potokami płynie zza tego komputera :). Ech, przydałby się tam taki porządny arbiter, co by powyciągał ze wszystkich, co myślą i czują, i niefajną sytuację szpagatem połatał. Żeby napięcia się rozładowywały, a nie zamieniały w burze z gradobiciem, które zawsze mocniej uderzają we wrażliwszych.
    W czwartek zaczynamy lektorowanie, to powinno się poprawić. Fingers crossed :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, Bando, czymże bym bez Was teraz była... kałużą nędzną... :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy21:51

    Moja kochana, ja moge nawet zaraz do Ciebie przyjechac i usmiechac sie do Ciebie cala noc, albo nawet dwie!! A jutro jak wejde do pokoju metodykow, to juz nie wyjde i nie zraza mnie zapewnienia, ze macie duzo roboty:D
    Martka

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.