A brand new week...

20 października 2008

Weekend minął mi pod znakiem lenistwa i nabierania sił. A także prania i sprzątania, ale potraktowałam te czynności jak rozrywkę i było całkiem sympatycznie.

Polał się Pilsner i Paulaner.

Jestem domagnezowana na następne 100 lat (tak, tak, zeżarłam ogromniastą czekoladę z orzechami i rodzynkami).

Byle do soboty... :)

4 komentarze:

  1. heh, ja też się domagnezowałem wczoraj. i w mojej czekoladzie też były rodzynki i orzechy. podejrzane...

    OdpowiedzUsuń
  2. A, to teraz wiem! Przecież to niemożliwe, żebym sama pożarła taką ogromną czekoladę - to TY mi ją zjadłeś!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nie zjadłem czekolady. I dlatego jestem taki wiotki i szczupły jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. dobra, przyznaję się. ale zrobiłem to w Twoim interesie. żebyś mogła być tak wiotka jak Kasztanu :D

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.