Macie też tak czasem, że nagle ni z gruchy ni z pietruchy spadnie na was świadomość, że coś wam strasznie przeszkadza? I że jeszcze wczoraj to wam nie przeszkadzało i było OK, ale dziś nie ma już szans z tym żyć i musi się to skończyć. W tej chwili. Teraz. Nooooooooow!
Takie właśnie mam uczucia względem zimy. Zjeżdżaj stąd śnieżna wiedźmo i rób miejsce wiośnie!
Temperatura: -1°C; do przerwy wielkanocnej 64 dni.
No i po co te nerwy, luzik :))Izka
OdpowiedzUsuńIzko, kurde, zima mię zbrzydła :(
OdpowiedzUsuńPopatrz na to z innej strony. Pies czysty, syfu do dom nie wnosi.Buciki czyste, syfu nie wnoszą. Jak to białe howno zniknie, to będzie wieeeeelki syf. Wszędzie!Izka
OdpowiedzUsuńHahahaaha (sarkastyczne)- otóż się nie zgodzę! W Tychach topnieje i nie jest za fajowo.
OdpowiedzUsuńAle nie mędzę już :) byle do wiosny.
OdpowiedzUsuńWiosna będzie już niedługo, coś koło połowy maja.
OdpowiedzUsuńI widzę, że sobie koleżanka plejerka na blogu uskuteczniła! Tylko czemu stamtąd dochodzi jakieś tajemnicze 'Bidet, bidet...'?
Nie bidet tylko everybody wants be a peanut :)
OdpowiedzUsuńPołowa maja - fantastico! To jest jakoś tak za tydzień, tak?
Ja też wyraźnie słyszę "bidet, bidet". Może to jakiś sikłel do piosenki o tym, że każdy szalet jest pełen zalet???
OdpowiedzUsuń