
Czołgistką jestem, bo ledwo się już czołgam. Dopadło mnie zmęczenie materiału, kursantów tym bardziej i coraz trudniej wymyślić coś fajowego. Ale dajemy jeszcze radę.
Szczęśliwie pożegnaliśmy maturzystów, niech im świat otworem stoi.
Nadal znajduję się w stanie słomianym, oł maj god już mi się nie chce.
Poza tym od wczoraj trwa w biurze dzień wodnika - kto żyw oblewa podłogę i biurka cieczami. Tę nową tradycję rozpoczął w zeszłym tygodniu nasz szef najszefwszy wylewając mi pół kawy. Mi na kalendarz, Gretkowi na papierzyska hurtowo zgromadzone po jej stronie. Wielkodusznie wybaczyłyśmy.
Ruba, twój kwiat też się dziś pozbawił picia i powiesiłam go na tablicy nad ksero. Niech tam doczeka lepszych czasów.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.