Już się nie martwię


31 października 2009

Coś mi się po wczorajszym popracowym spotkaniu wydaje, że Kasztanu nas chyba trochę lubi. Choć do końca nie wiadomo, bo Martka lała łzy.

Jak Martka cichutko łkała (i polegiwała czołem na stole od czasu do czasu) to zjadła cały talerzyk talarków ziemniaczanych, chociaż zarzekała się wcześniej, że nie jest głodna i nie ma na nie wcale ochoty. Tak więc jeśli idziecie z Martką na piwo, to pilnujcie, żeby nie płakała, bo jak płacze to nieświadomie zjada, co jej się nawinie pod rękę.

Szczerze powiem, że też trochę o płakaniu myślałam.

Agul to nie wiem co myślała, bo Agul jadła, a jak wiadomo "Agul jedzący jest nic nie widzący".

Podsumowując – nie tego się spodziewałyśmy, przygotowane wcześniej taktyki działania i przemowy poszły się przejść.

Poza tym wieczór upłynął nam na dyskusjach o horrorach wszelkich klas oraz na słuchaniu dżezu (wymawiaj: d-żezu). Wykonanie było raczej na pewno bardzo słabe, ale muzycy – gitarzysta oraz klawiszowiec przygrywający na tzw. parapecie bawili się wybornie. O 23.00 z uśmiechami na twarzach spakowali sprzęt i udali się w sobie znanym kierunku. Wszyscy klienci odetchnęli z ulgą i spokojnie powrócili do picia i jedzenia.

Kasztanu, wzruszyłyśmy się wczoraj. Serio serio.

6 komentarzy:

  1. Wzruszyłyście się? No to nigdy nie będziemy już 'Titanica' wspólnie oglądać! ;)

    A teraz podaję wspomniany wcześniej czeleńdż:

    http://www.youtube.com/watch?v=TU7V5_Jy-RI

    OdpowiedzUsuń
  2. łał, zapłacili muzykom?

    OdpowiedzUsuń
  3. Beata, nie wiemy. My chcieliśmy im przyłożyć gitarą, ale nie zdążyliśmy. Mieli szczęście "chłopacy". ;)

    Maciek, nas prawdziwe życie wzrusza, a nie jakieś tam Titaniki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy13:06

    naprawde zjadlam caly talerz sama???
    Martka

    OdpowiedzUsuń
  5. ważne, że bez krwi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Martka, talerza nie zjadłaś, talarki tylko :D

    OdpowiedzUsuń

A bardzo proszę, wyrzuć to z siebie.